2 PiEr Sushi House, Lublin – to robi wrażenie
Zwykle na weekend jeździ się nad morze, w góry, robi jakiś szybki wyjazd zagraniczny czyli city break. Ale żeby wsiąść w piątek w samochód i pojechać do Lublina, w dodatku na sushi? Lublin nie kojarzy się z sushi. Z drugiej strony, dopóki ludzie nie dowiedzieli się o Sushi-Ya w Kielcach czy Umiko Sushi w Gdyni, te miasta też nie były takimi oczywistymi kierunkami dla foodiesów.
Pojechaliśmy tam dlatego, że odbywał się tam festiwal tuńczyka – czyli rozbiór świeżej ryby, połączony z menu degustacyjnym. Mieliśmy już raz przedtem przyjemność uczestniczyć w czymś takim, w Ao Sushi-Ya w Gliwicach, na otwarciu, ale tym bardziej zachęciło nas to do wycieczki.
Co więcej, okazało się, że jednym z gości będzie chef Petro Gudzowatyi, którego znamy z Nobu w Warszawie (niestety, już go tam nie spotkacie).
2 PiEr Sushi House, Lublin: co tam zjesz?
W stałej karcie jest sporo sushi, zarówno w wersjach bardziej popularnych (hosomaki, california maki – efektowne, napakowane dodatkami rolki, które doskonale się instagramują), jak i tych bliższych japońskiemu duchowi sushi, czyli nigiri. Wybór ryb jest imponujący. Jeśli nie jesz ryb, to w karcie widziałam też poke bowl z kaczką w tempurze czy udon z wołowiną. Ale generalnie, jechałabym tam na ryby. Zwłaszcza po festiwalu tuńczyka.
2 PiEr Sushi House, Lublin: festiwal tuńczyka
Menu degustacyjne było publicznie znane przed wydarzeniem i bardzo mnie zaciekawiło. Bardzo cieszyłam się na ceviche i nie zawiodłam się – podane z chrupkim indyjskim chlebkiem pappadum siekane mięso tuńczyka skropione sokiem z cytrusów było bez zarzutu. Pasowało też do niego wino.
Sashimi w dwóch smakach, podane z sosem z yuzu i drugim, truflowym, też zrobiło na mnie wrażenie, chociaż uważam, że tak doskonała, świeża ryba broni się bez takich dodatków.
Najlepsze było sushi i sashimi na koniec. Kilka kawałków mięsa, z doskonale przyrządzonymi, nie dominującym smaku ryżem, pokazało klasę lokalu i sushi masterów, którzy tam pracują.
Szerzej o menu i całym wieczorze opowiadamy w naszym wideo:
2 PiEr Sushi House, Lublin: gdzie się zatrzymać?
W Lublinie nie brakuje hoteli, ale nam zależało na tym, żeby spacer z i do restauracji był krótki. Jaki się okazało, to był dobry pomysł, bo wieczorem zaczął padać śnieg. Zatrzymaliśmy się w hotelu Mercure – znana sieć, sprawdzona jakość, bez fajerwerków, co może pójść nie tak?
Na jedną noc nie oczekuję przesadnych luksusów, ale uważam, że pokoje w lubelskim Mercure potrzebują już odświeżenia. Nawet nie to, że są nieświeże czy nieładne, ale kabina prysznicowa była chyba najmniejsza ze wszystkich, które widziałam, a armatura duża – co oznaczało, że albo obijam się podczas prysznica o armaturę, albo ocieram o szybę. Co więcej, śniadanie hotelowe było naprawdę słabe. Jeśli z samego rana jedzenie w bemarach jest zimne, to co zastanie się, przyszedłszy na koniec godzin podawania posiłków?
Na plus dobry materac i lokalizacja.
2 PiEr Sushi House, Lublin: jak dojechać?
Z Warszawy do Lublina można już od jakiegoś czasu dojechać naprawdę łatwo – powstała nowa, komfortowa trasa (S17). Ważne: pod drodze nie ma stacji benzynowych, więc jeśli potrzebujesz zatankować, lepiej zrób to przed wycieczką.
Sama restauracja mieści się niedaleko Ogrodu Saskiego w Lublinie, nieco na uboczu w stosunku do Starego Miasta.
Comment (1)
Leave A Comment
You must be logged in to post a comment.
pakistan cialis
pakistan cialis